25/04/2024
W jaki sposób firma Bormann Elektrobau, niegdyś czteroosobowa, stała się liderem w konkurencyjnym sektorze - nie tracąc przy tym ludzkiego charakteru.

Co to jest Weyhe? Z geograficznego punktu widzenia jest to gmina będąca przedłużeniem Bremy na południu, położona na przeciwległym brzegu Wezery. W rzeczywistości jest to jedno z wielu miejsc w Niemczech, gdzie naprawdę bije serce Republiki Federalnej. Małe i średnie przedsiębiorstwa, w których zatrudnionych jest trzy czwarte wszystkich pracowników i 90 procent stażystów. W Weyhe znajduje się również firma, która nie robiąc dużego hałasu w kraju, zrobiła dla regionu coś niezwykłego. To Bormann Elektrobau.

Firma Bormann Elektrobau powstała w 1977 roku jako zakład elektryczny zatrudniający czterech pracowników, zaopatrujący lokalne gospodarstwa domowe we wszystko co wymagało użycia energii elektrycznej od pieców kuchennych po oświetlenie piwniczne. Dziś jest to firma zatrudniająca 110 pracowników w spółce macierzystej, 40 kolejnych w dwóch spółkach zależnych oraz wielu pracowników kontraktowych zatrudnianych do poszczególnych projektów. W 2020 roku roczny obrót wyniósł 14 milionów euro.

"Firma rodzinna z myślą o przyszłości"

Firma Bormann Elektrobau już dawno przestawiła się z nieruchomości mieszkalnych na duże projekty, takie jak szkoły, hotele i kompleksy biurowe. W regionie firma jest klasą samą w sobie - dziś jej działalność rozciąga się od Hanoweru po kraje bałtyckie i od Magdeburga po Holandię. To ogromny sukces, który udało się osiągnąć w ciągu niespełna dwóch pokoleń i jest tym bardziej znaczący, że miał miejsce na tak konkurencyjnym rynku. W jaki sposób udało się to osiągnąć?

Odpowiedź brzmi: Bormann oferuje wszystko z jednego źródła. Podczas gdy inne firmy są w stanie zainstalować jedynie lampy lub czujniki dymu, ponieważ nie mają personelu lub know-how, aby zaoferować więcej, ta firma, wywodząca się z Weyhe oferuje wszystko, co jest związane z elektrycznością. Od prostych kabli zasilających po skomplikowane systemy informatyczne - zamówienia są realizowane od początku do końca we własnym zakresie. Dzięki temu klient może polegać na bezproblemowej współpracy różnych grup fachowców, unikając przy tym wielu problemów, a w konsekwencji pieniędzy.

"Zawsze są chwile, kiedy trzeba opuścić swoją strefę komfortu".

Dłuższa odpowiedź wynika z filozofii i charakteru firmy. Od samego początku ta rodzinna firma nieustannie patrzyła w przyszłość. Kiedy konkurenci jeszcze ręcznie wypełniali karty ewidencji czasu pracy, Bormann ponad dziesięć lat temu w pełni zdigitalizował swoją wewnętrzną administrację. To dalekowzroczne podejście jest bardzo widoczne. W czasach, gdy technologia informacyjna dla większości firm była jeszcze nieznanym terytorium, Bormann oferował kompleksowy zakres usług informatycznych, dzięki czemu znacznie wyprzedzał konkurencję. Zanim inni zdążyli nadrobić zaległości, firma rodzinna z Weyhe już dawno umocniła swoją pozycję.

Patrick von Hagen, jeden z trzech dyrektorów zarządzających firmy, wciela w życie jej filozofię. "Zawsze są chwile, kiedy trzeba opuścić swoją strefę komfortu" - to słowa, którymi kieruje się w życiu - i które z powodzeniem mogłyby stanowić motto firmy. Przybierając psotny uśmiech i prowadząc otwartą rozmowę, łatwo zapomnieć, że jest to doświadczony profesjonalista, który nigdy nie pozwala sobie na luz. Świadczy o tym jego ścieżka kariery.

Wywiad z Patrick von Hagen
Od prostego kabla zasilającego po skomplikowany system informatyczny - Bormann realizuje całe zamówienie we własnym zakresie.

Von Hagen rozpoczął pracę w firmie Bormann Elektrobau w sierpniu 2002 r. jako praktykant, a dziś jest jej szefem. Rozpoczynając staż, miał zamiar zostać w firmie tylko rok. Już w czasie studiów założył własną firmę zajmującą się sprzedażą serwerów do gier. Wkrótce jednak inżynieria elektryczna zawładnęła jego wyobraźnią. Sprzedał swój biznes serwerowy i postanowił zostać w Bormann Elektrobau. Nie mogąc długo usiedzieć w miejscu, von Hagen ukończył w 2010 r. zaawansowany kurs dla techników. Zrobił to, ponieważ chciał zgłębić tę dziedzinę (i poprawić swoją pozycję przetargową w kolejnej rundzie płac). Von Hagen łączy w sobie fascynację tą dziedziną z dużym wyczuciem biznesu, podobnie jak doskonale połączona linia energetyczna. Jest dobrze uziemiony, a jednocześnie pulsuje energią.

W 2014 r. uzyskał dyplom inżyniera elektryka. Mimo że jego firma zachęcała do dalszego kształcenia dziennego, von Hagen grzecznie odmówił, nadal pracował, po pracy uczęszczał do szkoły wieczorowej, a w weekendy ślęczał nad książkami. Koszty pokrywał z własnej kieszeni. "Ponieważ jestem dobry w liczeniu", mówi z uśmiechem - i rzeczywiście, jego podejście okazało się bardziej opłacalne, gdy zrównoważyło się ulgę uczniowską na kursie i amortyzację podatkową z utratą zarobków. "Pomaga to również w negocjacjach z szefem" - mówi von Hagen. Wkrótce stanął na czele nowo utworzonego działu. To mu jednak nie wystarczyło.

Trzy lata później zdał egzamin z zarządzania przedsiębiorstwem (z wyróżnieniem). Aby to osiągnąć, po pracy znów zasiadał za szkolną ławką, znosząc lekcje administracji biznesowej w przegrzanej klasie z trzema tuzinami innych uczniów, po raz kolejny na własny koszt. Jak sam mówi, nie było to dla nikogo przyjemne, ale było warto. Od 2019 r. ten były stażysta jest członkiem Zarządu. Jak mówi von Hagen, "zawsze chciałem brać na siebie odpowiedzialność, a nie tylko realizować plany na budowie".

"Czasami obce oko pomaga w biznesie".

Oszczędne podejście Patricka von Bormanna jest zgodne z filozofią biznesową firmy. Od wielu lat firmowy parking zapełniają tylko "młode rocznikowo", używane samochody dostawcze, ponieważ amortyzacja nowych samochodów jest po prostu zbyt kosztowna. W końcu jego firma istnieje przede wszystkim dzięki drobnym przedmiotom, takim jak kable, przełączniki i przyciski, a on nie jest w stanie ich wszystkich upilnować. "W tym celu polegamy na niezawodnych partnerach", mówi von Hagen, "i zawsze serdecznie witamy przedstawicieli handlowych". Rzeczywiście, wiele problemów można zidentyfikować tylko dzięki świeżemu spojrzeniu.

Niedawno wpadł do nas przedstawiciel HellermannTyton, który podczas wizyty w warsztacie nagle zatrzymał się przed szafami sterowniczymi i zaproponował nowy kanał kablowy. "Nikt z nas nie pomyślałby o wymianie takiej części" - mówi von Hagen. "Chodzi mi o to, jak bardzo można być innowacyjnym, jeśli chodzi o kanały kablowe?". Nowy produkt sprawdził się idealnie: zamyka się lepiej niż poprzedni model (od innego dostawcy) i jest również bardziej ekonomiczny. Zamówiliśmy dostawę próbną, a pracownicy warsztatu i placu budowy zgodnie stwierdzili, że nowy kanał był błogosławieństwem w bardzo konserwatywnym środowisku, jakim jest budowa szaf sterowniczych. Problem, o którym nikt wcześniej nie wiedział, został rozwiązany. "Dlatego polegamy na pomysłach z zewnątrz" - mówi von Hagen.

"W tej kwestii polegamy na pomysłach z zewnątrz".

Von Hagen pracuje nad swoim panelem sterującym
Patrick von Hagen jest jednym z trzech dyrektorów zarządzających firmy i uosabia jej filozofię

Wymaga to wysokiego poziomu zaufania. To samo dotyczy relacji wewnętrznych. "Zawsze, gdy ktoś ma problemy, szukamy rozwiązania - wyjaśnia von Hagen. Znamy się nawzajem, a linie komunikacyjne są krótkie; "Jeśli w trakcie pracy muszę wyjść w ważnej sprawie prywatnej, nie ma z tym problemu". I tak samo działa to w stosunku do innych. Elektryczna maszyna do pisania Olymp stojąca na pierwszym piętrze nie stoi tam w celach dekoracyjnych, ale dlatego, że wieloletni pracownik firmy tworzy tam etykiety do przesyłek. Dzięki temu wciąż czuje się potrzebny a etykiety jak się okazuje można zrobić bez smartfona czy laptopa. Bormann Elektrobau to także firma rodzinna. 

"Inwestycja w pracowników się opłaca"

Ma to także sens z punktu widzenia biznesu. W sytuacji niedoboru wykwalifikowanych pracowników inwestycja w zadowoloną kadrę opłaca się. Z tego samego powodu firma Bormann Elektrobau sama szkoli kolejne pokolenia, przyjmując od pięciu do dziewięciu praktykantów rocznie. Zamiast polegać na szkołach zawodowych i wysyłać młodych ludzi na place budowy jako tanią siłę roboczą, dana osoba w firmie przejmuje odpowiedzialność za praktykantów. Jak mówi Patrick von Hagen: "Szkolimy ludzi zgodnie z naszymi potrzebami, a nie zgodnie z tym, jak musimy".   

"Szkolimy ludzi zgodnie z naszymi potrzebami, a nie zgodnie z tym, jak musimy"

Jeden z brygadzistów pracuje w firmie od dnia jej założenia; obserwował, jak stare, dobre samochody dostawcze VW T2 były stopniowo wypierane przez nowe Mercedesy Sprintery na firmowym parkingu. Jeśli zostanie tu trochę dłużej, będzie również świadkiem pojawienia się pojazdów elektrycznych - ponieważ firma Bormann Elektrobau ma jasną wizję swojego następnego kroku. Chce przygotować się na nadchodzącą wielką falę e-mobilności. Firma już teraz przygotowuje się do trudnej kwestii ładowania samochodów elektrycznych i myśli o systemach buforowych, które są skomplikowane zarówno pod względem technicznym, jak i prawnym. W ten sposób Bormann Elektrobau zamierza wyprzedzić konkurencję o co najmniej jedną długość kabla.

W drugim budynku centrali firmy, wybudowanym naprzeciwko, jest wiele pustych biur, które mogą pomieścić kolejne pokolenia. Po raz kolejny celem pozostaje rozwój. Mając w zespole kogoś takiego jak Patrick von Hagen, naprawdę nie ma innego wyjścia.

Skontaktuj się z naszymi ekspertami

Chcesz wiedzieć więcej?
Nasi eksperci zawsze chętnie służą pomocą i radą. Chętnie odpowiedzą na wszystkie Twoje pytania.

SKONTAKTUJ SIĘ Z TEAM PANEL BUILDING